RZUTZA3.PL PLK MULTILIGA-OBL-ANWIL-Z-LEKCJA-TREFL-ZROBIL-SWOJE-O-RESZCIE-WYNIKOW-W-TELEGRAFICZNYM-SKROCIE

MULTILIGA OBL: Anwil z lekcją, Trefl zrobilł swoje - o reszcie wyników w telegraficznym skrócie

2 dni temu
Fot: Andrzej Romański/plk.pl

Za nami emocjonująca 30. kolejka Orlen Basket Ligi, czyli popularna multiliga, podczas której wszystkie mecze rozgrywane były równocześnie. Działo się naprawdę sporo, a kibice mogli śledzić walkę nie tylko o miejsca w play-offach, ale też o uniknięcie spadku.

Przygotowaliśmy dla Was rozszerzone relacje z dwóch spotkań: meczu lidera tabeli, Anwilu Włocławek, który zmierzył się z PGE Startem Lublin i poniósł porażkę w tym spotkaniu oraz pojedynku wicelidera, Trefla Sopot, z Energą Icon Sea Czarnymi Słupsk. Trefl wygrał spotkanie z drużyną ze Słupska. Nie byliśmy w stanie opisać wszystkich spotkań w pełnej wersji, ale przygotowaliśmy krótką pigułkę informacyjną pozostałych meczów.

RELACJA Z WŁOCŁAWKA

RELACJA Z WŁOCŁAWKA

Anwil rozpoczął spotkanie w dość wolnym tempie. To nie była gra, jaką kibice Anwilu Włocławek chcieliby oglądać w play-offach. Gospodarze wyglądali na drużynę, która od początku nie prezentowała się zbyt efektownie i sprawiali wrażenie przemęczonych. Jest jednak takie powiedzenie, że prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym, jak zaczynają, ale jak kończą. Lublinianie rozpoczęli mecz mocno: skuteczne, przemyślane akcje zarówno w ataku, jak i dobra defensywa dały drużynie Startu prowadzenie 17-10. Świetną formę na początku spotkania zaprezentował Tyran De Lattibeaudiere, który w pierwszej kwarcie zdobył już 8 punktów. Pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem gości 22-16. Anwil w tej części gry sprawiał wrażenie zespołu jeszcze nieobudzonego.

W drugiej kwarcie Anwil wszedł na parkiet zdecydowanie lepiej. Drużyna Selcuka Ernaka poprawiła grę w defensywie, co przynosiło oczekiwane efekty. Jedną z udanych akcji w ofensywie przeprowadził Michał Michalak, który umiejętnie wymusił przewinienie przy rzucie za trzy punkty, zmniejszając przewagę Startu do trzech oczek. Chwilę później Justin Turner trafił za trzy i na tablicy w Hali Mistrzów pojawił się remis 25-25. Po krótkiej wymianie ciosów i po kolejnym celnym rzucie Michalaka, Anwil objął prowadzenie 29-28. Można powiedzieć, że scenariusz Anwilu powoli się realizował. Minimalnie poprawiona defensywa zaczęła przynosić efekty. Choć gra wciąż nie była idealna, wyglądała znacznie lepiej niż w pierwszej kwarcie. Zarówno gospodarze jak i goście nie potrafiły w tej części gry wypracować sobie przewagi i narzucić własnych warunków. Przy stanie 38-35, na dwie minuty przed końcem, trener Anwilu poprosił o przerwę, aby jeszcze bardziej pobudzić potencjał ofensywny drużyny. Choć gra Anwilu wyglądała już lepiej, nie było to jeszcze wystarczająco efektowne, aby odskoczyć rywalom na kilka punktów. Mecz cały czas układał się jednak bardziej po myśli trenera Wojciecha Kamińskiego. Lublinianie nie pozwalali Anwilowi się rozpędzić i zbudować większej przewagi. Ostatecznie po pierwszej połowie minimalnie prowadziły Rottweilery 40-39. Najskuteczniejszym zawodnikiem po pierwszych dwudziestu minutach był DJ Funderburk, który miał na koncie 10 punktów. Po stronie Startu wyróżniał się niezmiennie Tyran De Lattibeaudiere z dorobkiem 14 punktów.

Po przerwie Anwil rozpoczął mocno a w zasadzie mocno rozpoczął Deane Williams. Najpierw efektowny wsad, potem celna trójka zaczęło to wyglądać znacznie lepiej. Wiadomo było, że dla Anwilu to mecz o nic — pewne pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym było już zapewnione. Nie można się więc dziwić, że Anwil grał nieco mniej agresywnie. Kontuzja w ostatnim meczu kolejki „o pietruszkę”, kiedy za tydzień czekają ćwierćfinały play-off Orlen Basket Ligi? To byłoby zupełnie niepotrzebne ryzyko.

Jednak atak Anwilu w końcu zaskoczył. Po celnej trójce Kamila Łączyńskiego gospodarze prowadzili 52-47. Chwilę później Luke Petrasek przymierzył zza łuku, a po kolejnym błędzie Startu w obronie Anwil osiągnął najwyższe w tym momencie, dziesięciopunktowe prowadzenie. A to wszystko w zaledwie pięć minut! Anwilowi wystarczyło pięć minut, by wypracować sobie komfortową przewagę. Goście natomiast nie potrafili odpowiedzieć na twardszą grę podopiecznych Selçuka Ernaka. Kluczową rolę w tej kwarcie odegrał Michał Michalak, który grał bez kompleksów i pokazał swoje umiejętności. Przed ostatnią kwartą Anwil prowadził 69-58.

Na początku czwartej kwarty Anwil bawił się koszykówką prezentował efektowne akcje, trafiał rzuty zza łuku i dobrze bronił. Start z kolei wyglądał tak, jakby się już poddał, myślami będąc zupełnie gdzie indziej. Na cztery minuty przed końcem, przy stanie 80-67, na parkiet wszedł Bartosz Łazarski, co oznaczało, że oprócz Luke’a Nelsona, który w tym meczu nie wystąpił, zagrali wszyscy. Po celnej trójce Michała Krasuskiego na dwie minuty przed końcem Start zbliżył się do Anwilu na 82-74. Jednak kolejne błędy włocławian w ataku i chwila nieuwagi sprawiły, że na półtorej minuty przed końcem Start niemal całkowicie odrobił straty gospodarze prowadzili już tylko czterema punktami. Końcówka, która wydawała się formalnością, nagle stała się nerwowa. W Hali Mistrzów ostatnia minuta spotkania była bardzo gorąca. Start w mgnieniu oka odrobił wszystkie straty, a po stracie Ryana Taylora Tevin Brown trafił za trzy i to goście objęli prowadzenie 83-82. Ostatecznie drużyna z Lublina pokonała Anwil, co w trakcie meczu wcale nie było takie oczywiste. Mimo że ten mecz nic dla Anwilu nie znaczył, dostarczył drużynie bardzo cennej lekcji przed play-offami. Pozostawił też jedno pytanie: czy demony spadku formy przed ćwierćfinałami wróciły, czy to jednak tylko wypadek przy pracy? Goście z Lublina zrobili rewelacyjną robotę zaatakowali w momencie, w którym nikt się tego nie spodziewał. Najskuteczniejszym zawodnikiem Anwilu był Michał Michalak, który zdobył 16 punktów. W zespole Startu wyróżnił się Tyran De Lattibeaudiere, kończąc mecz z dorobkiem 20 punktów. Teraz czas na regenerację — już za kilka dni wyczekiwane przez wszystkich kibiców play-offy.

Wiktor Bartkiewicz

Wiktor Bartkiewicz

Andrzej Romański/plk.pl

RELACJA Z SOPOTU:

RELACJA Z SOPOTU:

07.05.2025, godz. 20:00 – każdy fan PLK o tej porze oglądał przynajmniej jeden mecz naszej rodzimej ligi. Poniżej przedstawiam analizę spotkania Trefla Sopot z Czarnymi Słupsk – bardzo ważnego meczu w kontekście rozstawienia przed play-offami.

Pierwsze punkty w meczu zdobył Loren Jackson. Bardzo dobrze rozpoczął spotkanie Alex Stein, który zdobył 7 punktów w pierwszych minutach, zmuszając Žana Tabaka do wzięcia czasu. Gra była szarpana, z dużą liczbą fauli po stronie Czarnych, a sopocianie po przerwie wrócili do gry, zmniejszając stratę do dwóch punktów. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 22:17 dla gości. Zadecydowała o tym fatalna skuteczność Trefla za trzy (1/6) oraz brak wsparcia w zdobywaniu punktów (Schenk 9, reszta zespołu zaledwie 2). Czarni z kolei zbyt często faulowali (Trefl 8/10 z linii rzutów wolnych), a także nie imponowali skutecznością zza łuku (2/8).

W drugiej kwarcie tempo meczu zwolniło, a tym razem to Trefl szybciej złapał przewinienia. Początkowo wyglądało to źle dla gospodarzy, jednak później całkowicie zdominowali rywala. Jakub Schenk i Nick Johnson przejęli inicjatywę i wspólnie z Bestem wyprowadzili Trefla na 13-punktowe prowadzenie do przerwy. Poprawiona skuteczność za trzy (6/16) oraz trzykrotnie większa liczba asyst przesądziły o przewadze gospodarzy. W ekipie gości brakowało wysokiego centra, co uwidoczniło się w niemal o połowę mniejszej liczbie zbiórek. Fatalnie wyglądały również statystyki asyst – tylko 4 w całej pierwszej połowie, co było rozczarowującym wynikiem zwłaszcza dla Alexa Steina i Lorena Jacksona (Stein 1, Jackson 0). Jeśli Czarni tego nie poprawili, groziła im gra w play-inach – gdzie mogli trafić właśnie na Trefl.

Druga połowa była kontynuacją dominacji Trefla. Czarni zdobyli pierwsze punkty z gry dopiero po czterech minutach. Przewaga gospodarzy pod koszem była ogromna – obaj centrzy Słupska, Tomczak i Manjgafić, nie zdobyli żadnych punktów przez 25 minut gry. Przełom nastąpił po trójce Jacksona – tegoroczny "król przechwytów" Justice Sueing przejął piłkę i trafił lay-up, zmniejszając stratę do siedmiu punktów. Po czasie wziętym przez Trefla Johnson odpowiedział natychmiast trójką, powiększając przewagę do dziesięciu punktów. Trefl zakończył trzecią kwartę prowadzeniem 65:54.

Ostatnia kwarta była już tylko formalnością. Trefl wygrał spotkanie różnicą 24 punktów, całkowicie dominując Czarne Pantery w każdym aspekcie gry. Przewaga w zbiórkach była miażdżąca (Trefl 49, Czarni 29). Gospodarze znacznie lepiej rozgrywali piłkę – ważne role odegrali Nick Johnson (7 asyst) oraz zaskakująco G. Grossele (5 asyst). Choć skuteczność rzutowa Czarnych nie odbiegała aż tak bardzo od Trefla (Trefl 44%, Czarni 35%), to wynik końcowy mówił sam za siebie.

Zawodnikiem meczu został Nick Johnson (24 pkt, 6 zb., 7 as.), który – razem z Jakubem Schenkiem – był kluczowym ogniwem gospodarzy.

Po stronie Słupska wyróżnił się Loren Jackson (25 pkt), jednak brak choćby jednej asysty był jak na rozgrywającego dużym problemem. Zawiódł też lider zespołu, Alex Stein (11 pkt, 4 zb., 2 as.), którego Trefl skutecznie wyeliminował z gry.

Fabian Leszczyński

Fabian Leszczyński

Andrzej Romański/plk.pl

POZOSTAŁE WYNIKI 30 KOLEJKI ORLEN BASKET LIGI:

POZOSTAŁE WYNIKI 30 KOLEJKI ORLEN BASKET LIGI:

Przegrana Stali Ostrów Wielkopolski skutkowała awansem Dzików Warszawa do Play-in. MVP: Ty Nichols (28/3/8)

Przegrana Stali Ostrów Wielkopolski skutkowała awansem Dzików Warszawa do Play-in. MVP: Ty Nichols (28/3/8)

Pieniki miały już zagwarantowane 9 miejsce na koniec tabeli, więc w meczu ,,o nic" MKS pokazał się lepiej. MVP: Tyler Cheese (18/7/9)

Pieniki miały już zagwarantowane 9 miejsce na koniec tabeli, więc w meczu ,,o nic" MKS pokazał się lepiej. MVP: Tyler Cheese (18/7/9)

Górnik Wałbrzych dzięki tej wygranej awansował bezpośrednio do playoffów, gdy Śląsk był pewny 8 miejsca. MVP: Ike Smith (22/4/2)

Górnik Wałbrzych dzięki tej wygranej awansował bezpośrednio do playoffów, gdy Śląsk był pewny 8 miejsca. MVP: Ike Smith (22/4/2)

Dzięki Game-winnerowi Andrzeja Pluty, King będzie musiał grać przeciwko Śląskowi w Fazie Play-in. MVP: Andrzej Pluta (22/2/4)Dziki dzięki wygranej zagwarantowały grę w fazie Play-in. Dla Spójni było to pożegnanie z PLK. MVP: Nikola Radicevic (15/6/11)Mimo przegranej, Arka zostaje w PLK na przyszły sezon. GTK mimo słabej gry lidera z wygrana. MVP: Nemanja Nenadic (29/9/11)DRABINKA PLAYOFF

Dzięki Game-winnerowi Andrzeja Pluty, King będzie musiał grać przeciwko Śląskowi w Fazie Play-in. MVP: Andrzej Pluta (22/2/4)

Dziki dzięki wygranej zagwarantowały grę w fazie Play-in. Dla Spójni było to pożegnanie z PLK. MVP: Nikola Radicevic (15/6/11)

Mimo przegranej, Arka zostaje w PLK na przyszły sezon. GTK mimo słabej gry lidera z wygrana. MVP: Nemanja Nenadic (29/9/11)

DRABINKA PLAYOFF

plk.pl
Zobacz najnowsze artykuły