RZUTZA3.PL PLK JERRY-THE-MYSTERY-CZYLI-PARE-SOW-O-JEREMYM-SENGLINIE
Jerry ,,The Mystery" - czyli parę słów o Jeremym Senglinie
5 dni temu
Jeremy Senglin to 30-letni amerykański obwodowy pochodzący z Kansas City w stanie Missouri w obecnym sezonie reprezentujący barwy 18-krotnego Mistrza Polski - Śląska Wrocław. Śmiało można powiedzieć, że Jeremy ma jedno z najbogatszych portfolio w naszej lidze. G-League, Bundesliga, Pro A, Lega A, liga ACB czy wreszcie liga izraelska to wszystko miejsca, gdzie mierzący 188 cm gracz był w stanie pokazywać się z naprawdę dobrej strony. Tytuł artykułu nieprzypadkowo mówi o zagadkowości zawodnika, bowiem pomimo imponującego CV i całkiem niezłej gry w Śląsku w środowisku koszykarskim pojawia się wiele różnych opinii na jego temat, przyjrzyjmy się temu bliżej.
W połowie sierpnia ubiegłego roku management WKS-u ogłosił w social mediach, że to Jeremy Senglin ma poprowadzić 18-krotnych mistrzów do kolejnego medalu w lidze, a do tego postarać się o jak najlepszy rezultat w prestiżowej jak na OBL Lidze Mistrzów. Sam zawodnik dobrze prezentował się w treningach, a sztab szkoleniowy Śląska wówczas na czele z Miodragiem Rajkoviciem mówił o świetnie formie ,,Jerry’ego”. Pod koniec września Zielono-Biało-Czerwoni w dobrym stylu zdobyli Superpuchar Polski. W Radomiu wyróżniał się były gracz NBA - Isaiah Whitehead, środkowy Reggie Lynch - późniejszy MVP turnieju oraz właśnie Senglin, który pokazywał, że może zdobywać punkty zza łuku czy po penetracjach. Problem tkwił w tym, że Amerykanin musiał dostosować się do roli rozgrywającego(Isaiah Whitehead był rzucającym), a jego głównym zadaniem stała się ochrona piłki w początkowej fazie ataku oraz jej dystrybucja do kolegów zespołu, na dalszym planie stało karmienie swoich ambicji poprzez zdobywanie dużej liczby punktów i oddawanie wielu rzutów. Sam zawodnik w niejednej rozmowie z mediami przyznawał, że trochę go to ogranicza i nie jest w stanie się w pełni rozwinąć. Cóż mu jednak pozostało? Musiał się do tej roli dostosować i walczyć o jak najlepsze rezultaty z drużyną. Początek sezonu dla Wrocławian był przeciętny. Cztery porażki w pierwszych pięciu meczach sezonu i gęsta atmosfera w zespole, dla zespołu walczącego a najwyższe cele to nic przyjemnego i pożądanego. Jeremy wyglądał na przytłumionego, mało rzucał jak na swoją rolę w zespole i długi czas gry.
Do tego wszystkiego doszły porażki i słaba gra absolwenta uczelni Weber State w Lidze Mistrzów.
Śląsk zmienił dwukrotnie trenerów na przestrzeni sezonu i rotował mocno rosterem, dość powiedzieć, ze 4 z 6 obecnie grających obcokrajowców w Śląsku przyszło w trakcie rozgrywek. Do tego środowisko kibicowskie czy też personel klubu miał różne nadzieje oraz oczekiwania względem wyników zespołu i gry Senglina. Udało się wyszarpać jedno zwycięstwo w Lidze Mistrzów, lecz tam Jeremy był niemrawy oraz nieskuteczny zza łuku, w 6 spotkaniach zdobywał średnio 8.3 punktów na mecz oraz zaliczał 4.5 asysty, co jest naprawdę dobrym wynikiem jak na gracza, który preferuje grę na ,,dwójce”. W rozgrywkach ligowych obraz ekipy z Dolnego Śląska falował. Zdarzały się wstydliwe porażki jak ta derbowa z Górnikiem Wałbrzych, ale bywały i przekonujące triumfy nad GTK(105:83) czy nad Legią(85:73). Jerry tak samo jak cały zespół. Potrafił dyrygować gra i prowadzić Śląska do zwycięstwa, lecz zauważalne były starcia, gdzie Senglin znikał i nie pokazywał nawet połowy swoich umiejętności będąc często zagubionym i sfrustrowanym. Takie mecze to chociażby przegrane batalie z Anwilem (-20 z Senglinem na parkiecie) oraz z Górnikiem (-17 w statystyce +\-). Teraz, na początku maja u progu play-offów, a dla Śląska play-inów w OBL widzimy że burzliwe losy Śląska zostały nieco uporządkowane, a Senglin pokazuje swoje doświadczenie i umiejętności zebrane na tych renomowanych parkietach na zachodzie Europy. Chociaż tak jak we wczorajszym meczu z Legią, zawodnik oznaczony numerem 30 rzucił 14 z 18 punktów w 4 kwarcie, kiedy to wynik był już praktycznie ustalony. Z pozycji trybun wydawało się, że to idealny gracz który uzupełni kompletną drużynę w roli scorera, a w zespole Arisa Lykogiannisa czuć taktyczny chaos i cały czas Senglin nie może grać etatowo jako rzucający obrońca.
Uzasadnione są zatem wątpliwości fanów Wrocławian co do Jeremy’ego Senglina i pokrycia się jego gry z przedsezonowymi oczekiwaniami. Z jednej strony doświadczenie, chłodna głowa i 10.8 oczka na mecz oraz 3.4 asysty, a z drugiej falująca dyspozycja, 60% z linii rzutów osobistych i konieczność gry w wielu momentach jako rozgrywający. Cóż, trzeba powiedzieć, iż Śląsk zdobył ostatnio 4 medale w 4 lata i potrafi mobilizować się na najważniejsze momenty sezonu. Trener Aris Lykogiannis jest świadomy swojej roli i nie chce zmieniać DNA zawodników, co przyznał na konferencji prasowej po meczu Legia - Śląsk. Z pewnością Jeremy Senglin to gracz, który ma bogate CV i jest w stanie być wartościowym zawodnikiem w wielu drużynach, potrafi odpalać seryjnie ,,tróje”, rzucić 20 punktów w meczu i agresywnie bronić, do tego z pewnością jest drogowskazem dla młodszych zawodników ze względu na kluby w których grał przez całą karierę. Jednak czy jest gwiazdą ligi, która zmienia przebieg meczu tak jak Alex Stein, Kameron McGusty czy Nick Johnson, a sztab szkoleniowy każdej drużyny w OBL przygotowując scouting meczowy główkuje ,,jak zatrzymać wielkiego Senglina”…? Poczekajmy z odpowiedzią na to pytanie do zakończenia sezonu przez Śląsk, który w ostatnich latach z chłodną głową i w inspirującym stylu punktował rywali w play-offach. Jeszcze wiele do stracenia, a w przypadku Senglina oraz Śląska jeszcze więcej do zyskania i udowodnienia.
