RZUTZA3.PL PLK ANWIL-TRIUMFUJE-PO-DRESZCZOWCU-MKS-DABROWA-GORNICZA-BLISKO-SENSACJI

Anwil triumfuje po dreszczowcu - MKS Dąbrowa Górnicza blisko sensacji

5 dni temu
fot. Andrzej Romański/plk.pl

Choć Anwil rozpoczął mecz z ogromnym zaangażowaniem, a Justin Turner i PJ Pipes błyszczeli skutecznością, gospodarze musieli drżeć o wynik do ostatnich sekund. MKS Dąbrowa Górnicza zaskoczył skutecznością i walecznością, ale to włocławianie, dzięki zimnej krwi Michała Michalaka w końcówce, wygrali 95-91.

Gospodarze do meczu przystąpili bez Luke’a Nelsona. Anwil zaczął dosyć mocno od pierwszych minut było widać zaangażowanie zawodników Selcuka Ernaka zarówno w obronie, jak i w ataku. Jednak, mówiąc kolokwialnie, trener Selcuk Ernak trzyma zespół krótko. Gospodarze rozpoczęli od 6-0, jeden błąd Anwilu w defensywie - punkty dla MKS-u. Co robi turecki szkoleniowiec? Bierze time-out. Sam trener pokazuje, że chce trzymać zawodników już na mentalności playoffowej. Ta przerwa jednak zadziałała na korzyść zespołu gości kilka skutecznych akcji i na tablicy wyników w Hali Mistrzów widniał remis 7-7. To był tylko chwilowy zryw zespołu gości. Turecki szkoleniowiec zzaa ławki cały czas motywował swoich zawodników do jeszcze lepszej defensywy. Po chwili Justin Turner zaczął wyjaśniać temat i Anwil robił swoje. Kilka skutecznych akcji w ataku, przede wszystkim tego zawodnika, pozwoliło gospodarzom na zbudowanie przewagi po pierwszej kwarcie 29-21. Dąbrowianie postawili się Anwilowi, ale widać było, że nie działa u nich jeden najważniejszy klucz do wygrania spotkania - defensywa. Stracić już 29 punktów na terenie, jakim jest Hala Mistrzów? Nie zwiastowało to niczego dobrego dla tego zespołu.

Można powiedzieć: a jednak. W drugą kwartę goście weszli nieco z większą energią. Akcje ofensywne się udawały, trójki wpadały, a Anwil zaczął popełniać proste błędy w ataku i zrobiło się 34-33. Był to jednak chwilowy zryw zespołu trenera Jeana-Denysa Chouleta. Koszykówka jednak często to gra serii i teraz swój moment miała ekipa trenera Jeana-Denysa Chouleta. Po celnych punktach Mattiasa Markussona MKS objął prowadzenie 41-40. Po chwili dwie trójki w wykonaniu Cobe’a Lee Williamsa i MKS jeszcze podwyższył prowadzenie 46-41. Pokazuje to, że MKS nie boi się Anwilu i tę słabą pierwszą kwartę przekuł w dobrą grę w drugiej odsłonie. Szybkie wyciągnięcie wniosków i poprawa gry. Goście bawili się przez chwilę w Hali Mistrzów tak jak Anwil w pierwszej kwarcie. A za wszystkie sznurki pociągał właśnie Cobe Lee Williams. Trener Anwilu jednak nie brał jeszcze time-outu, mimo że Anwil przecież przegrywał już sześcioma punktami. Wspominaliśmy w pierwszej kwarcie o tym, że Dąbrowa na wyjeździe, na ciężkim terenie, straciła 29 punktów. To co można powiedzieć o Anwilu? W pierwszej połowie, u siebie, stracił aż 54 punkty. Defensywa w drugiej kwarcie została na ławce aż 33 punkty Anwil stracił w zaledwie 10 minut. Wynik 54-48 dla zespołu gości dla wielu osób był lekkim szokiem. Najskuteczniejszym zawodnikiem po pierwszej połowie w zespole Anwilu był Justin Turner (11 punktów). Natomiast to, co robił Cobe Lee Williams w tej części meczu, było skokiem z wysokiego C (17 punktów).

A co po przerwie? Niewiele się zmieniło zespół gości nadal robił swoje, na pełnym luzie. Zawodnicy Anwilu jednak cały czas byli blisko. Drużyna MKS-u Dąbrowa Górnicza robiła to, co umie najlepiej z chaosu tworzyć dla siebie okazje. Gospodarze cały czas popełniali głupie błędy; gdy wydawało się, że to jest ten moment, coś w defensywie Anwilu cały czas nie działało. Po trójce Karola Gruszeckiego Anwil przegrywał już tylko jednym punktem. Kilka akcji później znowu on, cały na biało, na koniec kwarty Karol Gruszecki, równo z syreną, i przed ostatnią kwartą Anwil zremisował z zespołem gości 73-73.

Ostatnią kwartę lepiej rozgrywał zespół z Dąbrowy. Długie akcje, po których Anwil popełniał proste błędy, i na 5 minut przed końcem, po punktach Jana Wójcika, goście prowadzili 83-76. Gospodarze byli po prostu nieporadni w defensywie. To nie był ten Anwil, którego miejscowi kibice chcą oglądać. MKS dalej grał z energią, a po wsadzie Jana Wójcika na 85-78 zrobiło się już gorąco w Hali Mistrzów. Trener zespołu gospodarzy otrzymał przewinienie techniczne. Zrobiło się osiem punktów przewagi i temperatura spotkania wzrosła. Wiele kontrowersji budziły gwizdki sędziów, krytykowane przez kibiców. Zrobiło się gorąco PJ Pipes trafił dwie trójki i przy wyniku 89-86, na 3 minuty przed końcem, jedno było pewne: to będzie końcówka. I znowu przypomniał o sobie on - Justin Turner, kolejna trójka i mamy remis 89-89. Po chwili strata MKS-u i Anwil na fali, niesiony głośnym dopingiem. W końcówce spotkania wynik zmieniał się dynamicznie, przechodził z rąk do rąk. Jednak to Michał Michalak po raz kolejny przypieczętował, tym razem z linii rzutów wolnych, zwycięstwo Anwilu 95-91. MKS walczył i się postawił, jednak w końcówce więcej zimnej krwi miał zespół gospodarzy. Najskuteczniejszymi zawodnikami Anwilu byli Justin Turner i PJ Pipes - obaj zdobyli po 19 punktów. W zespole z Dąbrowy Górniczej najlepiej tego dnia zagrał Cobe Lee Williams (28 punktów). W spotkaniu za długo nie pograł Kamil Łączyński, który na parkiecie tego dnia spędził tylko 3 minuty.

Punktowali:Anwil Włocławek: Pj Pipes 19, Justin Turner 19, Michał Michalak 13, Dj Funderburk 12, Deane Williams 8, Nick Ongenda 7, Luke Petrasek 6, Ryan Taylor 6, Karol Gruszecki 5MKS Dąbrowa Górnicza: Cobe Lee Williams 28, Tyler Cheese 20, Mattias Markusson 10, Jan Wójcik 10, Raymond Cowels Iii 8, Aleksander Załucki 5, David Höök 4, Adam Łapeta 4, Szymon Ryżek 2

Punktowali:

Anwil Włocławek: Pj Pipes 19, Justin Turner 19, Michał Michalak 13, Dj Funderburk 12, Deane Williams 8, Nick Ongenda 7, Luke Petrasek 6, Ryan Taylor 6, Karol Gruszecki 5

MKS Dąbrowa Górnicza: Cobe Lee Williams 28, Tyler Cheese 20, Mattias Markusson 10, Jan Wójcik 10, Raymond Cowels Iii 8, Aleksander Załucki 5, David Höök 4, Adam Łapeta 4, Szymon Ryżek 2

Zobacz najnowsze artykuły