RZUTZA3.PL NBA PIEKNA-KOSZYKOWKA-FENOMEN-INDIANA-PACERS

Piękna koszykówka - fenomen Indiana Pacers

12/03/2025 14:07
NBAE via Getty Images

Każdy z nas lubi opowieści o drużynach, które powstały w zasadzie z niczego. Drużyny te bowiem zazwyczaj mają w sobie cechy najbardziej pożądane przez fanów, takie jak talent czy charakter. Obydwu tych cech nie można odmówić bohaterom tego artykułu - Indiana Pacers. Gospodarze Gainbridge Fieldhouse to jedna z niewielu drużyn która przyciąga fanów z całego środowiska NBA, co jak na charakterystykę tego środowiska jest naprawdę imponujące. Pora zatem opowiedzieć o drużynie, która jeszcze 4 lata temu wydawała się beznadziejna, a obecnie jest jedną z topowych sił wschodu.

Każdy z nas lubi opowieści o drużynach, które powstały w zasadzie z niczego. Drużyny te bowiem zazwyczaj mają w sobie cechy najbardziej pożądane przez fanów, takie jak talent czy charakter. Obydwu tych cech nie można odmówić bohaterom tego artykułu - Indiana Pacers. Gospodarze Gainbridge Fieldhouse to jedna z niewielu drużyn która przyciąga fanów z całego środowiska NBA, co jak na charakterystykę tego środowiska jest naprawdę imponujące. Pora zatem opowiedzieć o drużynie, która jeszcze 4 lata temu wydawała się beznadziejna, a obecnie jest jedną z topowych sił wschodu.

Kolektyw w Indianapolis

Kolektyw w Indianapolis

Przede wszystkim Indianapolis nareszcie ma działający, sprawny kolektyw. Kolektyw, który po porażkach nie spuszcza głowy, który emanuje pozytywnością i ciepłem. Kolektyw który oprócz aspektów koszykarskich tworzy to, czego kibice pragną - drużyna z prawdziwego zdarzenia. Co składa się na ten kolektyw? "Równość" wszystkich członków drużyny. Oczywiście, mówiąc o równości nie mam na myśli umiejętności gry w koszykówkę, a to w jaki sposób gracze zachowują się wobec siebie i tworzą zgrane środowisko. To jedna z tych drużyn, w których jeden za drugim pójdzie w ogień, a rola lidera w pewnym sensie nabiera nowego znaczenia. Tak już się złożyło, że wypada aby to najlepsi zawodnicy pełnili rolę liderów drużyny, albowiem gdy innym nie idzie, to on jako ten "najlepszy" podnosi ich na duchu i pokazuje, że da się zwyciężyć jeśli tylko pójdą za nim. Nie ulega wątpliwości że liderami Indiana Pacers w takim wypadku są Tyrese Haliburton oraz Pascal Siakam. Jednak dopóki Pacers nie będą w naprawdę ciężkiej sytuacji, to liderzy ci nie są widoczni gołym okiem jeśli faktycznie patrzymy na to jak mobilizują swoich kolegów z drużyny. Nie jest to jednak wada jak wielu mogłoby pomyśleć, a to przez sposób w jaki w Pacers panuje chemia między graczami. W Pacers każdy może być liderem. Może być to T.J. McConnell, może być to Myles Turner, a może być to nawet 22-letni Bennedict Mathurin. Dopóki nie przegrywają w siódmym meczu w playoffach, Pacers nie potrzebują nikogo mobilizować. Ten kolektyw mobilizuje się sam, co było widoczne chociażby w zeszłorocznej serii przeciwko New York Knicks, gdzie to pomimo wielu trudów i kontuzji w ekipie z Madison Square Garden doszło do siedmiu meczów. Nerwy i boiskowe kłótnie jedynie napędzały Pacers do boju, albowiem cała drużyna wybitnie się elektryzowała przez takie zdarzenia.

Przede wszystkim Indianapolis nareszcie ma działający, sprawny kolektyw. Kolektyw, który po porażkach nie spuszcza głowy, który emanuje pozytywnością i ciepłem. Kolektyw który oprócz aspektów koszykarskich tworzy to, czego kibice pragną - drużyna z prawdziwego zdarzenia. Co składa się na ten kolektyw? "Równość" wszystkich członków drużyny. Oczywiście, mówiąc o równości nie mam na myśli umiejętności gry w koszykówkę, a to w jaki sposób gracze zachowują się wobec siebie i tworzą zgrane środowisko. To jedna z tych drużyn, w których jeden za drugim pójdzie w ogień, a rola lidera w pewnym sensie nabiera nowego znaczenia. Tak już się złożyło, że wypada aby to najlepsi zawodnicy pełnili rolę liderów drużyny, albowiem gdy innym nie idzie, to on jako ten "najlepszy" podnosi ich na duchu i pokazuje, że da się zwyciężyć jeśli tylko pójdą za nim. Nie ulega wątpliwości że liderami Indiana Pacers w takim wypadku są Tyrese Haliburton oraz Pascal Siakam. Jednak dopóki Pacers nie będą w naprawdę ciężkiej sytuacji, to liderzy ci nie są widoczni gołym okiem jeśli faktycznie patrzymy na to jak mobilizują swoich kolegów z drużyny. Nie jest to jednak wada jak wielu mogłoby pomyśleć, a to przez sposób w jaki w Pacers panuje chemia między graczami. W Pacers każdy może być liderem. Może być to T.J. McConnell, może być to Myles Turner, a może być to nawet 22-letni Bennedict Mathurin. Dopóki nie przegrywają w siódmym meczu w playoffach, Pacers nie potrzebują nikogo mobilizować. Ten kolektyw mobilizuje się sam, co było widoczne chociażby w zeszłorocznej serii przeciwko New York Knicks, gdzie to pomimo wielu trudów i kontuzji w ekipie z Madison Square Garden doszło do siedmiu meczów. Nerwy i boiskowe kłótnie jedynie napędzały Pacers do boju, albowiem cała drużyna wybitnie się elektryzowała przez takie zdarzenia.

Christian Petersen/Getty Images

Aspekt koszykarski

Aspekt koszykarski

Indiana Pacers grają piękną dla oka koszykówkę i nie da się z tym dyskutować. Pace and space z playbooka Ricka Carlisle'go w wykonaniu ekipy prowadzonej przez Tyrese Haliburtona jest niesamowicie przyjemny dla oka chociażby ze względu na smukłość, z jaką drużyna ta prowadzi swoje akcje w ofensywie. Na czym polega "pace and space"?Po pierwsze - na rozgrywaniu swoich posiadań szybko, tak aby można było zaraz rozegrać kolejne posiadanie.Po drugie - na graniu najszerzej jak tylko się da, aby wykreować jak najwięcej przestrzeni do gry chociażby na izolacji.Zasady są bardzo proste, choć wymagają pewnej specyfiki drużyny. Po pierwsze - wielu bardzo dobrych shooterów. Gdy zawodnik z piłką będzie wykorzystywać przestrzeń, zapewne dojdzie do podwojeń lub pomyłek w obronie. To perfekcyjny czas aby tak utalentowany dimer jak Tyrese Haliburton mógł odrzucić piłkę do wolnego zawodnika, który zdobędzie łatwe 3 punkty. Gdy spojrzy się na roster Pacers widać przede wszystkim jedno - tam nieomal każdy umie rzucać na skuteczności league average. Nawet ich center - Myles Turner jest naprawdę dobrym three-point shooterem. Magia ich gry leży w wizji i skuteczności, z jaką mogą wykorzystywać swoje indywidualne atuty. Czy to atletyczny zawodnik, czy to świetny gracz 3 and D - tak długo jak odnajduje się w grze zespołowej w Indiana Pacers mógłby grać swoją koszykówkę. Co ważne, grając tak wiele posiadań w ofensywie ich obrona jest ligowym średniakiem, co w tym wypadku jest pozytywnym aspektem. Są obecnie 16-stą obroną w lidze, co pozwala im unikać przypadku Sacramento Kings, których kompletny brak obrony wykańczał w dniach, gdy ich ofensywa wyjątkowo nie była superproduktywna.Na poniższym wideo można ujrzeć wiele fragmentów takiej gry, która nie dość, że daje im piątą lokatę na wschodzie, to jeszcze jest super przyjemna do oglądania.

Indiana Pacers grają piękną dla oka koszykówkę i nie da się z tym dyskutować. Pace and space z playbooka Ricka Carlisle'go w wykonaniu ekipy prowadzonej przez Tyrese Haliburtona jest niesamowicie przyjemny dla oka chociażby ze względu na smukłość, z jaką drużyna ta prowadzi swoje akcje w ofensywie. Na czym polega "pace and space"?

Po pierwsze - na rozgrywaniu swoich posiadań szybko, tak aby można było zaraz rozegrać kolejne posiadanie.

Po drugie - na graniu najszerzej jak tylko się da, aby wykreować jak najwięcej przestrzeni do gry chociażby na izolacji.

Zasady są bardzo proste, choć wymagają pewnej specyfiki drużyny. Po pierwsze - wielu bardzo dobrych shooterów. Gdy zawodnik z piłką będzie wykorzystywać przestrzeń, zapewne dojdzie do podwojeń lub pomyłek w obronie. To perfekcyjny czas aby tak utalentowany dimer jak Tyrese Haliburton mógł odrzucić piłkę do wolnego zawodnika, który zdobędzie łatwe 3 punkty. Gdy spojrzy się na roster Pacers widać przede wszystkim jedno - tam nieomal każdy umie rzucać na skuteczności league average. Nawet ich center - Myles Turner jest naprawdę dobrym three-point shooterem. Magia ich gry leży w wizji i skuteczności, z jaką mogą wykorzystywać swoje indywidualne atuty. Czy to atletyczny zawodnik, czy to świetny gracz 3 and D - tak długo jak odnajduje się w grze zespołowej w Indiana Pacers mógłby grać swoją koszykówkę. Co ważne, grając tak wiele posiadań w ofensywie ich obrona jest ligowym średniakiem, co w tym wypadku jest pozytywnym aspektem. Są obecnie 16-stą obroną w lidze, co pozwala im unikać przypadku Sacramento Kings, których kompletny brak obrony wykańczał w dniach, gdy ich ofensywa wyjątkowo nie była superproduktywna.

Na poniższym wideo można ujrzeć wiele fragmentów takiej gry, która nie dość, że daje im piątą lokatę na wschodzie, to jeszcze jest super przyjemna do oglądania.

Zarys powstania ekipy z Gainbridge Fieldhouse

Zarys powstania ekipy z Gainbridge Fieldhouse

Po tym jak w sezonie 2021/22 dla Indiana Pacers stało się jasne, że z Victorem Oladipo już nie powinni wiązać przyszłości, rozpoczęły się poszukiwania obwodowego który będzie dyrygować grą franczyzy z Indianapolis. W trakcie spisanego już na straty sezonu Indiana Pacers wymieniło do Sacramento Kings Domantasa Sabonisa, Jeremy'ego Lamba, Justina Holidaya oraz drugorundowy pick 2023, a otrzymali w zamian Tyrese'a Haliburtona, Buddy'ego Hielda i Tristana Thompsona. Trade ten okazał się strzałem w dziesiątke, a powoli stający się gwiazdą Haliburton musiał odczekać jeszcze dwa lata, aż zostanie All-Starem, a jego drużyna zajdzie aż do finału konferencji wschodniej. W ten czas w ekipie Pacers nie doszło do horrendalnej ilości zmian, jednak były to zmiany kierunkowe pod wyżej omawiany styl gry. Otrzymali oni bowiem młodego, perspektywicznego, atletycznego i dobrze rzucającego Andrew Nembharda wydraftowanego przez Phoenix Suns, a także wydraftowali Bennedicta Mathurina - zawodnika o bardzo podobnym profilu do Nembharda, jednakże nieco silniejszego fizycznie i lepszego w obronie. Pozbyli się oni niepasujących elementów takich jak Malcolm Brogdon, Goga Bitadze, Justin Holiday, Caris LeVert czy Tristan Thompson, a skończyli z idealnie pasującymi graczami takimi jak Pascal Siakam czy Obi Toppin. Trade po Pascala Siakama relatywnie nie kosztował ich tak wiele. Strata Bruce'a Browna oraz trzech pierwszorundowych wyborów boli, jednak za gracza z mistrzowskim doświadczeniem oraz pasującym stylem gry do tego, którym chcą grać Pacers. Zawodnik ten to przede wszystkim pożądana ilość zbiórek, 20 punktów na grę i dobry shooting wymiksowany ze świetną obroną. Czego chcieć więcej za dobrego zadaniowca i 3 picki?

Po tym jak w sezonie 2021/22 dla Indiana Pacers stało się jasne, że z Victorem Oladipo już nie powinni wiązać przyszłości, rozpoczęły się poszukiwania obwodowego który będzie dyrygować grą franczyzy z Indianapolis. W trakcie spisanego już na straty sezonu Indiana Pacers wymieniło do Sacramento Kings Domantasa Sabonisa, Jeremy'ego Lamba, Justina Holidaya oraz drugorundowy pick 2023, a otrzymali w zamian Tyrese'a Haliburtona, Buddy'ego Hielda i Tristana Thompsona. Trade ten okazał się strzałem w dziesiątke, a powoli stający się gwiazdą Haliburton musiał odczekać jeszcze dwa lata, aż zostanie All-Starem, a jego drużyna zajdzie aż do finału konferencji wschodniej. W ten czas w ekipie Pacers nie doszło do horrendalnej ilości zmian, jednak były to zmiany kierunkowe pod wyżej omawiany styl gry. Otrzymali oni bowiem młodego, perspektywicznego, atletycznego i dobrze rzucającego Andrew Nembharda wydraftowanego przez Phoenix Suns, a także wydraftowali Bennedicta Mathurina - zawodnika o bardzo podobnym profilu do Nembharda, jednakże nieco silniejszego fizycznie i lepszego w obronie. Pozbyli się oni niepasujących elementów takich jak Malcolm Brogdon, Goga Bitadze, Justin Holiday, Caris LeVert czy Tristan Thompson, a skończyli z idealnie pasującymi graczami takimi jak Pascal Siakam czy Obi Toppin. Trade po Pascala Siakama relatywnie nie kosztował ich tak wiele. Strata Bruce'a Browna oraz trzech pierwszorundowych wyborów boli, jednak za gracza z mistrzowskim doświadczeniem oraz pasującym stylem gry do tego, którym chcą grać Pacers. Zawodnik ten to przede wszystkim pożądana ilość zbiórek, 20 punktów na grę i dobry shooting wymiksowany ze świetną obroną. Czego chcieć więcej za dobrego zadaniowca i 3 picki?

Podsumowanie

Podsumowanie

Wiemy, że ekipa z Indianapolis to solidna drużyna ze swoim własnym stylem gry, wypracowywanym przez kilka lat. Wiemy także, że są drużyną której nie da się nie lubić. Czego im zatem brakuje? Poza konkurencyjnością względem tych najlepszych (Boston Celtics, Cleveland Cavaliers), to jedynie konsekwencji. Pacers to ekipa która jednego dnia potrafi pokonać Boston Celtics, aby następnego dnia "wyłożyć się" na Chicago Bulls przed własną publicznością. Zawdzięczają to nieregularności w ich efektywności zza łuku, która przez długi czas jest zmorą tej ekipy w sezonie regularnym. W playoffach natomiast już raz pokazali, że potrafią schować tę nieregularność i grać naprawdę dobrze z najlepszymi ekipami ligi. Gorąco polecam śledzenie chociaż highlightów tej drużyny, bo czasem potrafią wywoływać skoki dopaminy większe od każdej innej drużyny w lidze, a na dowód tego zostawiam ten rzut Tyrese Haliburtona na zwycięstwo przeciwko Milwaukee Bucks nad Giannisem Antetokounmpo.

Wiemy, że ekipa z Indianapolis to solidna drużyna ze swoim własnym stylem gry, wypracowywanym przez kilka lat. Wiemy także, że są drużyną której nie da się nie lubić. Czego im zatem brakuje? Poza konkurencyjnością względem tych najlepszych (Boston Celtics, Cleveland Cavaliers), to jedynie konsekwencji. Pacers to ekipa która jednego dnia potrafi pokonać Boston Celtics, aby następnego dnia "wyłożyć się" na Chicago Bulls przed własną publicznością. Zawdzięczają to nieregularności w ich efektywności zza łuku, która przez długi czas jest zmorą tej ekipy w sezonie regularnym. W playoffach natomiast już raz pokazali, że potrafią schować tę nieregularność i grać naprawdę dobrze z najlepszymi ekipami ligi. Gorąco polecam śledzenie chociaż highlightów tej drużyny, bo czasem potrafią wywoływać skoki dopaminy większe od każdej innej drużyny w lidze, a na dowód tego zostawiam ten rzut Tyrese Haliburtona na zwycięstwo przeciwko Milwaukee Bucks nad Giannisem Antetokounmpo.

Zobacz najnowsze artykuły