RZUTZA3.PL NBA KURIOZALNA-SERIA-BOSTON-CELTICS

Kuriozalna seria Boston Celtics

1 dzień temu
Maddie Meyer/Getty Images

Wydawać by się mogło, że seria New York Knicks z Boston Celtics to bardzo jednostronny matchup. Z jednej strony Knicks - doświadczona, silna, dobra drużyna, której jednak wiele brakuje do perfekcji. Z drugiej - mistrzowie NBA w niemalże identycznym składzie wydają się składem idealnie sklejonym pod to, aby wykorzystywać słabości Knicks w sposób który preferują najbardziej - grając swoją najlepszą koszykówkę.

Wydawać by się mogło, że seria New York Knicks z Boston Celtics to bardzo jednostronny matchup. Z jednej strony Knicks - doświadczona, silna, dobra drużyna, której jednak wiele brakuje do perfekcji. Z drugiej - mistrzowie NBA w niemalże identycznym składzie wydają się składem idealnie sklejonym pod to, aby wykorzystywać słabości Knicks w sposób który preferują najbardziej - grając swoją najlepszą koszykówkę.

Teoria

Teoria

Teoretycznie seria pomiędzy Knicks a Celtics jak już wspomniałem to seria jednostronna. Po pierwsze - słabości obronne Knicks. New York Knicks to przede wszystkim Jalen Brunson i Karl-Anthony Towns. Ofensywni wirtuozi, którzy punktują z każdego miejsca na boisku i nie boją się zagrać przeciwko nikomu na izolacji. Niemniej jednak Brunson z powodu jego aspektów fizycznych - niskiego wzrostu i wąskiej rozpiętości ramion jest bardzo łatwym celem chociażby do grania izolacji przeciwko niemu, jak i do oddawania mu rzutów w twarz, bo jego wąskie ręce nie zdadzą się na wiele w sytuacjach typu close-out. Towns natomiast nie mimo swoich gabarytów nie jest po prostu obrońcą świetnym. Spisuje się "w porządku", co jednak jest niewystarczające gdy masz pokonać mistrzów NBA, z Porzingisem w składzie. KAT przy okazji nie jest też obrońcą najszybszym, co bardzo mocno sprzyja Celtics w graniu ich ulubionej gry - 3ball Joe Mazzulli. Gdy grać można szeroko, każdy umie rzucać za trzy na przynajmniej przeciętnym poziomie a i zagrać na izolacji, bardzo mocno zawęża się ilość defensyw w lidze zdolnych mocno ograniczyć zasób trójkowy takiej drużyny. Dlatego też Celtics tę taktykę wykorzystują przez cały sezon - świetnie wykorzystują własne zasoby w grze najefektywniejszej względem analityków, uprzykrzając życie nawet najlepszym obronom. Jasne zatem było, że to na tym polu powinna pojawić się największa różnica, a trójki te powinny niemalże sypać się z nieba. W 4 spotkaniach pomiędzy Celtics a Knicks w sezonie regularnym tak właśnie było. Bezradne Knicks obserwowało jak Celci wrzucają im trójkę za trójką aż w końcu w połowie trzeciej kwarty tak naprawdę mecz się kończył. Dla porównania, w serii przeciwko Magic, gdzie obrona znacznie lepiej spisywała się na close-outach, zbiórkach i obwodzie Celtics próbowali niewiele powyżej 30 trójek na mecz. W serii przeciwko Knicks, która do tej pory miała dwa mecze spróbowali już równo 100(!!) razy rzucić za trzy. Na poniższym wideo można zobaczyć, jak ta teoria działała w praktyce.

Teoretycznie seria pomiędzy Knicks a Celtics jak już wspomniałem to seria jednostronna. Po pierwsze - słabości obronne Knicks. New York Knicks to przede wszystkim Jalen Brunson i Karl-Anthony Towns. Ofensywni wirtuozi, którzy punktują z każdego miejsca na boisku i nie boją się zagrać przeciwko nikomu na izolacji. Niemniej jednak Brunson z powodu jego aspektów fizycznych - niskiego wzrostu i wąskiej rozpiętości ramion jest bardzo łatwym celem chociażby do grania izolacji przeciwko niemu, jak i do oddawania mu rzutów w twarz, bo jego wąskie ręce nie zdadzą się na wiele w sytuacjach typu close-out. Towns natomiast nie mimo swoich gabarytów nie jest po prostu obrońcą świetnym. Spisuje się "w porządku", co jednak jest niewystarczające gdy masz pokonać mistrzów NBA, z Porzingisem w składzie. KAT przy okazji nie jest też obrońcą najszybszym, co bardzo mocno sprzyja Celtics w graniu ich ulubionej gry - 3ball Joe Mazzulli. Gdy grać można szeroko, każdy umie rzucać za trzy na przynajmniej przeciętnym poziomie a i zagrać na izolacji, bardzo mocno zawęża się ilość defensyw w lidze zdolnych mocno ograniczyć zasób trójkowy takiej drużyny. Dlatego też Celtics tę taktykę wykorzystują przez cały sezon - świetnie wykorzystują własne zasoby w grze najefektywniejszej względem analityków, uprzykrzając życie nawet najlepszym obronom. Jasne zatem było, że to na tym polu powinna pojawić się największa różnica, a trójki te powinny niemalże sypać się z nieba. W 4 spotkaniach pomiędzy Celtics a Knicks w sezonie regularnym tak właśnie było. Bezradne Knicks obserwowało jak Celci wrzucają im trójkę za trójką aż w końcu w połowie trzeciej kwarty tak naprawdę mecz się kończył. Dla porównania, w serii przeciwko Magic, gdzie obrona znacznie lepiej spisywała się na close-outach, zbiórkach i obwodzie Celtics próbowali niewiele powyżej 30 trójek na mecz. W serii przeciwko Knicks, która do tej pory miała dwa mecze spróbowali już równo 100(!!) razy rzucić za trzy. Na poniższym wideo można zobaczyć, jak ta teoria działała w praktyce.

Coś nie pykło...

Coś nie pykło...

Seria Knicks i Celtics mimo, że zapowiadała się jednostronnie po stronie Celtics, to po dwóch meczach w Bostonie to Knicks prowadzą 2:0. Jak to się stało? Jest kilka czynników, które sprawiają, że ta z pozoru prosta dla Celtics seria wydaje się wyślizgiwać im z rąk.Po pierwsze - fatalna skuteczność za trzy. 25 trafionych trójek w dwóch meczach na 100 prób to kuriozalny wynik. 25% przy tylu próbach jest niedopuszczalne dla drużyny, która w "żyjesz trójką i umierasz trójką" się specjalizuje. Nieważne czy to Jayson Tatum, czy Jaylen Brown, czy nawet Payton Pritchard. Każdy z graczy Celtics na własnym, niezwykle ciężkim dla rywali terenie, dał ciała już dwa razy. Nie ma wątpliwości że Celtics to superteam, a od superteamu i supergwiazd można oczekiwać tylko tego, że będą wygrywać co popadnie. Sytuacje zarówno pogarsza jak i polepsza fakt, że ogromna ilość nietrafionych trójek Celtics to niekryte rzuty. Serio, Celtics po prostu nie potrafią trafić z otwartej pozycji do kosza. Z jednej strony - martwiące, jak na dwa mecze we własnej hali. Z drugiej - w końcu przestaną nie trafiać, co może stanowić punkt zwrotny w całej serii.Po drugie - wypuszczanie wyników i słabnąca psychika. Celtics nie potrafią domykać gier, a i co do ich charakteru można mieć wiele wątpliwości. To jest ta pozytywna wiadomość dla Knicks. Ewidentnie z psychiką graczy Celtics coś się zaczyna dziać, co widać po niżej przytoczonym wywiadzie Kristapsa Porzingisa. Dwukrotnie w tej serii mimo fatalnej skuteczności za trzy Celtics wypuścili wygrany mecz. Wypuścili dwa mecze, w których wygrywali 20-stoma punktami. Mistrzom nie wypada nie mieć przysłowiowych jaj, gdy trzeba domknąć wygrany mecz, co dla fanów C's może do złudzenia przypominać serie z Heat sprzed dwóch lat. Co prawda nie wygrywali oni tam 20-stoma punktami, ale gdy sytuacja zaczynała wymykać się im spod kontroli, bardzo łatwo dostrzegalne były ich słabości motoryczne.

Seria Knicks i Celtics mimo, że zapowiadała się jednostronnie po stronie Celtics, to po dwóch meczach w Bostonie to Knicks prowadzą 2:0. Jak to się stało? Jest kilka czynników, które sprawiają, że ta z pozoru prosta dla Celtics seria wydaje się wyślizgiwać im z rąk.

Po pierwsze - fatalna skuteczność za trzy. 25 trafionych trójek w dwóch meczach na 100 prób to kuriozalny wynik. 25% przy tylu próbach jest niedopuszczalne dla drużyny, która w "żyjesz trójką i umierasz trójką" się specjalizuje. Nieważne czy to Jayson Tatum, czy Jaylen Brown, czy nawet Payton Pritchard. Każdy z graczy Celtics na własnym, niezwykle ciężkim dla rywali terenie, dał ciała już dwa razy. Nie ma wątpliwości że Celtics to superteam, a od superteamu i supergwiazd można oczekiwać tylko tego, że będą wygrywać co popadnie. Sytuacje zarówno pogarsza jak i polepsza fakt, że ogromna ilość nietrafionych trójek Celtics to niekryte rzuty. Serio, Celtics po prostu nie potrafią trafić z otwartej pozycji do kosza. Z jednej strony - martwiące, jak na dwa mecze we własnej hali. Z drugiej - w końcu przestaną nie trafiać, co może stanowić punkt zwrotny w całej serii.

Po drugie - wypuszczanie wyników i słabnąca psychika. Celtics nie potrafią domykać gier, a i co do ich charakteru można mieć wiele wątpliwości. To jest ta pozytywna wiadomość dla Knicks. Ewidentnie z psychiką graczy Celtics coś się zaczyna dziać, co widać po niżej przytoczonym wywiadzie Kristapsa Porzingisa. Dwukrotnie w tej serii mimo fatalnej skuteczności za trzy Celtics wypuścili wygrany mecz. Wypuścili dwa mecze, w których wygrywali 20-stoma punktami. Mistrzom nie wypada nie mieć przysłowiowych jaj, gdy trzeba domknąć wygrany mecz, co dla fanów C's może do złudzenia przypominać serie z Heat sprzed dwóch lat. Co prawda nie wygrywali oni tam 20-stoma punktami, ale gdy sytuacja zaczynała wymykać się im spod kontroli, bardzo łatwo dostrzegalne były ich słabości motoryczne.

To teraz o Knicks

To teraz o Knicks

Dużo było o Bostonie - drużynie która mimo wszystko przegrywa. Czas jednak powiedzieć nieco o Knicks i tym, w jaki sposób wygrywają te arcyciężką dla nich serię. Przede wszystkim na usta ciśnie się jedno słowo - charakter. Ale zaraz za tym słowem cisną się następne dwa - Jalen Brunson. Ale po kolei.Charakter nowojorczyków to rzecz o której można by było pisać książkę. Przyjaźnie sięgające aż do czasów uniwersyteckich dla niektórych zawodników, świetne zrozumienie się na boisku jak i poza nim, a także kultura organizacyjna - to wszystko składa się na niesamowicie zgrany kolektyw, którego deficyty umiejętnościowe mogą zostać przykryte tymczasowymi wynalazkami wynikającymi wprost z właśnie z chemii, która w Knicks panuje. Widać to zarówno na konferencjach prasowych, jak i na parkiecie gdy zawodnicy rozumieją się często bez słów, a w kryzysowych sytuacjach stają za sobą murem.Jalen Brunson - na tego gracza ciężko znależć odpowiednie określenie. Gabaryty jakie posiada wykluczają znaczną większość utalentowanych graczy z NBA, ponieważ słabości defensywne są o wiele większym utrapieniem, niż zdolności ofensywne wsparciem. W przypadku Brunsona jest całkowicie inaczej - świeżo upieczony Clutch Player of the Year nie otrzymał tej nagrody bez powodu, bowiem to w końcówkach spotkań jest on najbardziej zabójczy. Niemniej jednak jego scoring, który plasuje go w ścisłym czubie ligi to nie wszystko. Brunson przy okazji jest niesamowitym rozgrywającym, a i w defensywie nie jest aż takim utrapieniem, na jakie wydawać by się mogło skazuje go wzrost. Jest to miniaturowy generał, który ciągnie cały swój zespół na bitwę. Generał, z którym nawet jako pozornie słabsza jednostka, są w stanie wygrać z każdym.Ciężko wymieniać tu poszczególne elementy gry nowojorczyków, bowiem nie ma jednej rzeczy którą robią znacznie lepiej niż resztę. Ewentualnie defensywa w czwartych kwartach, ale to materiał na osobny artykuł. Knicks są po prostu niesamowici, i będą wykorzystywać te poślizgnięcia Bostonu tak długo, jak Boston będzie się ślizgać.

Dużo było o Bostonie - drużynie która mimo wszystko przegrywa. Czas jednak powiedzieć nieco o Knicks i tym, w jaki sposób wygrywają te arcyciężką dla nich serię. Przede wszystkim na usta ciśnie się jedno słowo - charakter. Ale zaraz za tym słowem cisną się następne dwa - Jalen Brunson. Ale po kolei.

Charakter nowojorczyków to rzecz o której można by było pisać książkę. Przyjaźnie sięgające aż do czasów uniwersyteckich dla niektórych zawodników, świetne zrozumienie się na boisku jak i poza nim, a także kultura organizacyjna - to wszystko składa się na niesamowicie zgrany kolektyw, którego deficyty umiejętnościowe mogą zostać przykryte tymczasowymi wynalazkami wynikającymi wprost z właśnie z chemii, która w Knicks panuje. Widać to zarówno na konferencjach prasowych, jak i na parkiecie gdy zawodnicy rozumieją się często bez słów, a w kryzysowych sytuacjach stają za sobą murem.

Jalen Brunson - na tego gracza ciężko znależć odpowiednie określenie. Gabaryty jakie posiada wykluczają znaczną większość utalentowanych graczy z NBA, ponieważ słabości defensywne są o wiele większym utrapieniem, niż zdolności ofensywne wsparciem. W przypadku Brunsona jest całkowicie inaczej - świeżo upieczony Clutch Player of the Year nie otrzymał tej nagrody bez powodu, bowiem to w końcówkach spotkań jest on najbardziej zabójczy. Niemniej jednak jego scoring, który plasuje go w ścisłym czubie ligi to nie wszystko. Brunson przy okazji jest niesamowitym rozgrywającym, a i w defensywie nie jest aż takim utrapieniem, na jakie wydawać by się mogło skazuje go wzrost. Jest to miniaturowy generał, który ciągnie cały swój zespół na bitwę. Generał, z którym nawet jako pozornie słabsza jednostka, są w stanie wygrać z każdym.

Ciężko wymieniać tu poszczególne elementy gry nowojorczyków, bowiem nie ma jednej rzeczy którą robią znacznie lepiej niż resztę. Ewentualnie defensywa w czwartych kwartach, ale to materiał na osobny artykuł. Knicks są po prostu niesamowici, i będą wykorzystywać te poślizgnięcia Bostonu tak długo, jak Boston będzie się ślizgać.

Podsumowanie

Podsumowanie

Celtics mają przed sobą ciężką drogę - wyjść z dołka formy i nie wpadać dalej w dołek psychiczny jest bardzo ciężko, a już co najmniej raz temu w playoffach nie podołali. Niemniej jednak dalej mają absolutnie wszystkie argumenty aby te serię wygrać, i tylko słabość ich charakteru jest w stanie sprawić, że to Knicks wyjdą z tej serii zwycięsko. Game 3 zadecyduje tak naprawdę o dalszym losie tej serii, zatem polecam włączyć w sobotę o 21:30 to święto koszykówki odbywające się o ironio w Mekce koszykówki - Madison Square Garden, gdyż niedość że możemy być świadkami niesamowitego upsetu, to na własne oczy będziemy świadkami prawdopodobnie najważniejszego sprawdzianu w karierze chociażby Jaysona Tatuma.

Celtics mają przed sobą ciężką drogę - wyjść z dołka formy i nie wpadać dalej w dołek psychiczny jest bardzo ciężko, a już co najmniej raz temu w playoffach nie podołali. Niemniej jednak dalej mają absolutnie wszystkie argumenty aby te serię wygrać, i tylko słabość ich charakteru jest w stanie sprawić, że to Knicks wyjdą z tej serii zwycięsko. Game 3 zadecyduje tak naprawdę o dalszym losie tej serii, zatem polecam włączyć w sobotę o 21:30 to święto koszykówki odbywające się o ironio w Mekce koszykówki - Madison Square Garden, gdyż niedość że możemy być świadkami niesamowitego upsetu, to na własne oczy będziemy świadkami prawdopodobnie najważniejszego sprawdzianu w karierze chociażby Jaysona Tatuma.

Zobacz najnowsze artykuły